Przejdź na nową stronę

AKTUALNOŚCI

2013-10-04

Gunn-Rita Dahle Flesjaa nie tylko o MTB

Gunn-Rita Dahle Flesjaa to nie tylko najbardziej utytułowana kobieta w historii kolarstwa górskiego, ale też kobieta o bardzo interesującej osobowości. Zapraszamy do zapoznania się z opiniami legendarnej Norweżki na różne, nie tylko rowerowe, tematy. Już 5 października otworzy ona Wieliszewską Trasę Crossową, dzień później weźmie udział w finale Merida Mazovia MTB Marathonu.



Merida

Merida to moje życie, mam ją niemal wytatuowaną na ciele. Myślę, że jako jedna z niewielu osób w kolarstwie jestem z jedną marką przez ponad dekadę. Podpisałam z nią kontrakt w styczniu 2002 roku. To była ekscytująca podróż od pierwszego roweru Merida, który dostałam, aż do maszyny, którą obecnie jeżdżę. Niewiele marek rozwinęło się tak mocno i zaczęło odnosić ogromne sukcesy w tak krótkim czasie. Cieszę się, że po tylu latach wciąż jestem częścią Meridy i jednej z najlepszych grup MTB na świecie. Po zakończeniu kariery zawodniczki chciałabym pozostać z Meridą. Jest wiele dobrych pomysłów, które możemy wspólnie zrealizować.

Testowanie rowerów

Moi koledzy z drużyny mocniej testują prototypy niż ja i mają większy udział w projektowaniu nowych rowerów, ale ja też mogę zgłosić swoje uwagi. Dobrą rzeczą w Multivan Merida Biking Teamie i Meridzie jest to, że droga, którą muszą pokonać nasze uwagi, do osób odpowiedzialnych za projektowanie i produkcję w Niemczech i na Tajwanie, jest bardzo krótka. Nasza drużyna zapewnia wielką korzyść Meridzie – testujemy rowery w najważniejszych wyścigach na świecie zanim trafią na rynek.

Ciężka praca przede wszystkim

Nie interesowałam się rowerami, gdy miałam 10, 15 czy nawet 20 lat, może też dlatego nie ekscytuję się wszystkimi udoskonaleniami tak bardzo, jak robią to moi koledzy z drużyny. Oni potrafią godzinami rozmawiać o tym, o ile lżejszy jest nowy model, co w nim nowego. Ja po prostu potrzebuję mieć dobry rower. Zauważyłam, że juniorzy z norweskiej kadry lubią często ważyć swój rower, szukać lżejszych części, zamiast ciężej potrenować, wykorzystać czas na regenerację. Ciężka praca powinna być na pierwszym miejscu.

Motywacja

Wciąż jestem głodna sukcesów i mimo 40-lat wciąż mogę poprawiać swoją jazdę. Na przykład w tym roku po raz pierwszy zjeżdżałam na rowerze downhillowym! Wiele mogę się uczyć od młodych, bo jestem otwarta na to, co mogą mi przekazać. Wielką motywacją na ten sezon było dla mnie zostać mistrzynią świata po raz pierwszy jako matka. Kolarstwo i jazda na rowerze to moja wielka pasja, a moja motywacja jest wciąż na najwyższym poziomie.

Odpoczynek

Dobre wyniki to nie tylko zasługa ciężkiego treningu. Naprawdę lepszym stajesz się wtedy, gdy potrafisz też dobrze odpoczywać. Jeśli nie skupiasz się wystarczająco na odpoczynku i regeneracji, nie wykorzystasz wystarczająco swojego treningu.

Macierzyństwo i kariera

Nie mogę powiedzieć, że było łatwo wrócić na szczyt po urodzeniu dziecka. Musiałam zacząć inaczej myśleć, inaczej planować swoje dni. Odkąd zostałam mamą, mam jednak szczęśliwsze życie, jestem kompletniejszą i szczęśliwszą osobą. To wielkie szczęście, że mam syna. Według mnie nie ma nic lepszego na świecie niż zostać mamą. Odkąd sama nią jestem, wiem, że świat się nie skończy, gdy nie osiągnę swojego celu na rowerze, popełnię błąd, nie wygram wyścigu. Mój syn jest moim złotem. Kolarstwo jest dla mnie wciąż poważną sprawą, to moja praca, którą ciężko i profesjonalnie wykonuję. Jestem teraz jednak bardziej zrelaksowana, bo mam też inne życie. Kiedyś wiodłam kolarski żywot, lubiłam go, ale teraz wiem, jak nudne to było życie. Zmieniło się, na pewno na dobre.

Od ciąży po medale

To była długa droga. Kolarstwo górskie to trudny sport, a wyniki w nim nie zależą jedynie od potężnego „silnika”. Bardzo ważne są umiejętności techniczne. Po niemal rocznej przerwie trochę zajęło mi, żeby poprawić właśnie te umiejętności, a także zająć się mięśniami stabilizującymi cały organizm. Musiałam przygotować go na godziny ciężkich treningów koniecznych do tego, by znów znaleźć się na szczycie. To była długa podróż, podczas której miałam chwile zwątpienia. Ciężko było w 2010 r. Z powodu przerwy zgubiłam punkty w rankingu i musiałam zaczynać wyścigi z tyłu. W MTB to niełatwe zadanie, czasami trudno jest wyprzedać. Musiałam też poradzić sobie z tym mentalnie, zaakceptować to, że nie jestem na czele i potraktować każdy start jako krok naprzód, bez mocnego skupiania się na wyniku. Wszyscy oczekiwali ode mnie, że wrócę od razu po zwycięstwa, pojawiały się pytania takie jak „czy wciąż masz frajdę, skoro nie wygrywasz?”. Odpowiadałam, że oczywiście, bo kocham ten sport. Było wiele aspektów mojego powrotu, na które nie byłam przygotowana, szczególnie mentalnych. Te doświadczenia uczyniły mnie silniejszą i mądrzejszą.

Rodzina – klucz do sukcesu

Doceniam teraz bardziej życie, które wiodę, w którym moje hobby jest moją pracą. Nawet bardziej niż przed narodzinami Bjornara. Widzę sąsiadów, którzy ze względy na pracę wcześnie odwożą swoje dzieci do przedszkola i odbierają je późnym popołudniem. My z naszym synkiem możemy spędzać więcej czasu, bo szczęśliwie mamy pracę, która nam na to pozwala. Zabieramy go ze sobą na obozy treningowe i niektóre wyścigi, uwielbia to, a ja jestem dumna i szczęśliwa, mając wokół siebie całą rodzinę. Moja rodzina jest ogromną częścią moich sukcesów. Bez jej wsparcia nie odniosłabym ich.

Rozwój MTB a treningi

Wyścigi są krótsze, trzeba być na trasie bardziej „wybuchowym”, lepszym technicznie i uwzględniać to w swoim podejściu i treningach. Moje obecne treningi nie różnią się aż tak bardzo od tych, które miałam 10 lat temu, ale skupiam się bardziej na technice, sprintach i przyspieszeniu. Trzeba jeździć agresywniej, bo zmieniły się trasy, a wyścigi są krótsze.

Rower – moja misja

MTB to ekscytujący sport, przygoda, adrenalina, świetna zabawa. Zależy mi na tym, aby przekonać też o tym innych i zmotywować ich do jazdy na rowerze. To moja misja. Dobre w jeździe na rowerze jest to, że większość osób go ma, umie jeździć na nim od małego i może się cieszyć jazdą na swój sposób – niezależnie od swojego wieku, wagi czy formy.

Największe osiągnięcie

Świetnie jest zostać mistrzynią olimpijską i mistrzynią świata, ale zawsze najświeższy sukces najwyraźniej tkwi w pamięci. Jednym z moich największych osiągnięć jest mój powrót po przetrenowaniu przed olimpiadą w Sydney w 2000 r., gdy mój cały organizm był przetrenowany. Niektórzy przestali wierzyć, że mogę jeszcze być dobrą zawodniczką. Zaczęliśmy z Kennethem od zera, pozbyliśmy się wszystkich ludzi, którzy byli zaangażowani w nasze przygotowania i staraliśmy się poczuć na nowo przyjemność z jazdy na rowerze. Udało nam się, w 2002 r. w Zurychu zdobyłam swoje pierwsze mistrzostwo Europy. Wtedy uwierzyłam, że znów jestem zdrowa i mogę cieszyć się z jazdy na rowerze, udowodniliśmy też z Kennethem, że stać nas na bardzo owocną pracę. Wszystkie sukcesy były następstwem tego zwycięstwa, po tym, gdy Kenneth został moim trenerem i zmieniliśmy metody przygotowania i priorytety.

Celebrytka? Nie, dziękuję

Staram się nie być w Norwegii celebrytką. Gdyby miało być inaczej, musiałabym się przenieść do Oslo. Nigdy bym tego nie zrobiła. Jestem profesjonalną zawodniczką, która stawia sobie wielkie cele do osiągnięcia, ni celebrytką. Mogłabym być anonimowa, ale wiem też, że media są ważną częścią naszego sportu, dlatego jestem wobec nich otwarta, nie ukrywam przed nimi swoje rodziny. Chcę być pokazywana w mediach taka, jak jestem naprawdę, nie udaję kogoś, kim nie jestem.