Przejdź na nową stronę

AKTUALNOŚCI

2013-10-11

Gunn-Rita podbiła Wieliszew

Legenda kolarstwa górskiego Gunn-Rita Dahle Flesjaa otworzyła w minioną sobotę w Wieliszewie pierwszą trasę cross country w okolicy Warszawy. Wykręciła na niej świetny czas, a rowerzystów zachwyciła nie tylko swoimi dwukołowymi umiejętnościami. – Świetnie bawiłam się na trasie. Obiecuję, że wrócę tu za rok, jeśli obiecacie mi, że zabierzecie ze sobą swoje żony i dziewczyny – stwierdziła, zachęcając do tego, by więcej kobiet wsiadało na rower.
 

fot. CrazyRacingTeam.pl

– Rzuciłam Wam wyzwanie swoim przejazdem i mam nadzieję, że będziecie trenować, żeby poprawić mój rezultat – powiedziała najbardziej utytułowana kobieta w historii MTB. Mimo przeziębienia i okresu roztrenowania legendarna Norweżka na 12,5-km trasie uzyskała świetny czas 32 minuty i 21 sekund (ok. 11 minut lepszy od drugiej zawodniczki), jednak wyścig z czasem nie był tego dnia najważniejszy. – Świetnie bawiłam się na trasie. Nawet dobrzy zawodnicy mogą odbyć na niej trening i mieć wielką frajdę, mimo tego, że nie ma na niej stromych podjazdów czy bardzo trudnych technicznie sekcji. Równocześnie jest to trasa, która sprawi przyjemność mniej zaawansowanym. Można zabrać na nią swoją żonę czy dziewczynę i cieszyć się na niej wspólną jazdą – powiedziała zawodniczka Multivan Merida Biking Teamu podczas konferencji prasowej. Zwieńczyła ona rowerowe zmagania otwarcia Wieliszewskiej Trasy Crossowej. Rozpoczęły się one o 10.30 oficjalnym przecięciem wstęgi i wspólnym przejazdem trasy z aktualną mistrzynią świata w maratonie MTB. Po nim nadszedł czas na indywidualną jazdę na czas i spotkanie z Norweżką. Zarówno na rowerze, a także po odstawieniu go swoją otwartością i uśmiechem powiększyła ona w Wieliszewie grono swoich fanów na świecie. – Zrobiła na ludziach ogromne wrażenie, jej przyjazd jest inspirujący dla nas jako organizatorów, ale też dla rowerzystów – powiedział Cezary Zamana, organizator Merida Mazovia MTB Marathonu, w którego finale Dahle Flesjaa wystartowała dzień po otwarciu nowej trasy.


fot. Darek Ślusarski

Mistrzyni doceniła wójta
 
– Wydaje mi się, że Wieliszew zyskał Waszą akceptację, skoro jest Was tak dużo. Dziękuję, mam tylko mały problem, bo nie jestem już mistrzem tej trasy – rozpoczął spotkanie z legendą wójt gminy Wieliszew i pomysłodawca trasy, Paweł Kownacki. – Mam nadzieję, że wieść o niej odbije się szerokim echem nie tylko w Warszawie. Chcemy pomóc cieszyć się rowerzystom wizytą w Wieliszewie także w inny sposób. Między innymi dlatego uruchomiliśmy assistance rowerowy – dodał. Zaprezentował również mapę z nowymi trasami turystycznymi gminy przeznaczonymi nie tylko dla rowerzystów. – Bardzo chciałabym mieć w Norwegii burmistrza, który byłby w takiej formie jak Ty – usłyszał od legendarnej Norweżki Paweł Kownacki, który poprawił tego dnia swój rekord na trasie. Otrzymał od niej koszulkę mistrzyni świata z autografem i dedykacją, odwdzięczył się koszulką lokalnej drużyny kolarskiej z tęczowymi paskami mistrzyni świata, która bardzo spodobała się mistrzyni.


fot. Darek Ślusarski

Zadowolenia nie krył także prezes Merida Polska, Waldemar Chrapek, którego firma ściągnęła do Polski legendę MTB. – Bardzo dziękuję, że Gunn-Rita skorzystała z naszego zaproszenia i w finale Merida Mazovia MTB Marathonu wystartuje aktualna mistrzyni świata w maratonie – zaznaczył, dodając, że każdy ma szansę jeździć na takim sprzęcie, jak ona. – Rowery, które mogą Państwo kupić w sklepie, są tymi samymi rowerami, na których Gunn-Rita i Jose Antonio Hermida ścigają się w Pucharze Świata. Ich praca absolutnie przekłada się na gotowy produkt, który można samemu używać – stwierdził Waldemar Chrapek, spoglądając na Meridę Big.Nine w tęczowych barwach tegorocznej mistrzyni świata, rower, który miał w Wieliszewie swój oficjalny debiut. – Na tych rowerach chce się jeździć – powiedział Cezary Zamana, który zabrał ze sobą na spotkanie model Meridy, na którym jako ostatni Polak wygrał 10 lat temu Tour de Pologne. Przyznał, że jest bodaj najszczęśliwszym rowerzystą na świecie, bo może rozwijać kolarstwo w wyjątkowym składzie i otoczeniu. – Jesteście Wy, moi zawodnicy, jesteśmy w gminie, w której powstaje pierwsza trasa cross country w okolicy Warszawy, kropką nad „i” jest mistrzyni, która ją otwarła. Jestem dumny z tego, że pokazała nam, jak można jeździć na rowerze – powiedział Cezary Zamana.


fot. Kasia Zamana

Będą kobiety – wróci Gunn-Rita
 
– Jeszcze chyba żadna trasa w Polsce nie miała na swoim otwarciu wielokrotnej mistrzyni świata, mistrzyni olimpijskiej, legendy kolarstwa górskiego. Jesteście szczęściarzami – stwierdził prowadzący spotkanie Adam Probosz, komentator Eurosportu. Sama zainteresowana z uśmiechem podzieliła się swoimi wrażeniami z trasy, by następnie odpowiedzieć na pytania dotyczące różnych, nie tylko sportowych, tematów. – Mam dobry dzień pełen zabawy, duża w tym zasługa roweru. Dobre życie w dużej mierze zależy od zdrowia, warto inwestować w nie, używając roweru – powiedziała, dodając, że chciałaby, aby więcej kobiet korzystało z dwóch kółek. – Obiecuję, że wrócę tu za rok, jeśli obiecacie mi, że w przyszłym roku przyprowadzicie swoje żony, dziewczyny i zachęcicie je do jazdy na rowerze, a połowę startujących będą stanowiły kobiety – stwierdziła, by za chwilę otrzymać burzę braw. Dahle-Flesjaa przyznała, że Polska bardzo jej odpowiada, była tu już w 2004 r. na wygranych przez nią mistrzostwach Europy w Wałbrzychu. – Bardzo podoba mi się w Polsce, okolice Warszawy są kompletnie różne od mojego krajobrazu w Norwegii, z fiordami, morzem i górami. Ważne jest dla mnie to, że spotykam tu wiele miłych i przyjaznych osób, poznaję odmienną kulturę i piękno tutejszej natury – tłumaczyła.


fot. Kasia Zamana

Duże zainteresowanie wzbudziła opowieść Dahle-Flesji o jej zawodowych początkach. – Zawsze jeździłam moim rowerem do szkoły, ok. 3 km. Dorastając, uprawiałam wiele różnych sportów, ale nie było to MTB. Choć brzmi to tak, jakbym żyła wtedy gdzieś w jaskini, przed dwudziestym rokiem życia nie wiedziałam nawet, że jest coś takiego, jak kolarstwo górskie – przyznała rozbawiona. Swój pierwszy trening MTB odbyła w wieku 22 lat z lokalną męską drużyną kolarską. – Po pierwszym interwałowym podjeździe pokonanym na 18-kg rowerze i w butach biegowych myślałam, że umieram i zastanawiałam się, po co to robię. Wtedy jednak nadszedł czas na zjazd i była to „miłość od pierwszego wejrzenia”. W moim pierwszym treningu w kwietniu 1995 r. wiele było przypadku czy raczej przeznaczenia – powiedziała.
 
40-latka i BMX
 
– Jak wygląda Twój rok, cały rok? – zapytał jeden z uczestników spotkania z Gunn-Ritą. – Chciałbyś się ze mną umówić? – odpowiedziała z uśmiechem Norweżka i przeszła do opisywania swojego sezonu.  – Zwykle jestem w trasie 230-250 dni w roku. Mój rekord to 274 dni w drodze w ciągu roku. Przez większość czasu podróżuję z rodziną. Moja zima i przygotowania do nowego sezonu rozpoczynają się 1 listopada. Zwykle spędzamy 3 tygodnie na Gran Canarii przed Świętami Bożego Narodzenia i 3 tygodnie w styczniu. Później z Multivan Merida Biking Teamem spędzamy mniej więcej 2 tygodnie na Majorce podczas prezentacji drużyny i Meridy – wyliczała królowa MTB. Sezon na dobre rozpoczyna się dla niej po lutowej prezentacji. – Pierwsze wyścigi w przyszłym sezonie będą pod koniec lutego czy na początku marca na Cyprze. Pierwszy wyścig Pucharu Świata odbędzie się na początku kwietnia w RPA, 2 tygodnie później lecimy do Australii na drugi wyścig, później wracamy do Europy. Będziemy się też w przyszłym roku ścigać w Pucharze Świata w USA i Kanadzie, a mistrzostwa świata w maratonie odbędą się w RPA – dodała. Stwierdziła także, że bardzo istotne są dla niej wysokogórskie obozy treningowe w trakcie sezonu. – Mam naturalny niski poziom hematokrytu, więc trenowanie na wysokościach ma na mnie bardzo dobry wpływ – wyjaśniła Norweżka.


fot. Kasia Zamana

Wśród obecnych na spotkaniu nie brakowało kibiców kolarstwa szosowego, których interesowało, co o „szosie” sądzi mistrzyni olimpijska i 9-krotna mistrzyni świata w MTB. – Jeździłam dużo na szosie, głównie w ramach przygotowań do wyścigów MTB. Zajęłam m.in. 2. miejsce w Pucharze Świata, wygrałam etap w Tour de Feminin, jechałam w Giro dla kobiet. Zawsze starałam się być w ucieczce, bo wtedy coś się działo. Ścigałam się na szosie, lubiłam to, ale nigdy nie mogłabym poświęcić się temu w całości – powiedziała. Odkąd ma rodzinę, nie startuje już na szosie, ale wciąż często trenuje na niej szybkość, ponadto, stara się śledzić w telewizji każdy etap wielkiego touru. Łamiąca wiele schematów Norweżka zakończyła serię pytań i odpowiedzi, dodając zebranym w Wieliszewie odwagi do pozytywnych zmian w ich życiu. – W tym roku w wieku 40 lat po raz pierwszy zjeżdżałam na rowerze downhillowym. Obiecałam też mojemu synkowi, że jeszcze w tym roku będę z nim jeździć na BMX-ie. 40-letnia kobieta i BMX: jak widzicie, nigdy nie jest za późno.


fot. CrazyRacingTeam.pl

fot. CrazyRacingTeam.pl