Przejdź na nową stronę

AKTUALNOŚCI

2018-05-07

Gunn-Rita o wyścigu po 20. złoto w karierze: wspaniała przygoda i bolesne doświadczenie [video]

"Ponad 5 godzin ścigania to wspaniała przygoda, ale też bardzo bolesne doświadczenie" - pisze Gunn-Rita Dahle Flesjaa po zodbyciu 9. mistrzostwa Europy i 20. złota w międzynarodowych zawodach w karierze. Szczegółowo opisuje ona wyścig i walkę z Mają Włoszczowską na trasie.


fot. youtube.com

"Wiek to tylko liczba" - mogłaby powiedzieć Gunn-Rita Dahle Flesjaa, która jako 45-latka zdobyła ostatnio swoje 9. mistrzostwo Europy w karierze. Poniżej przedstawiamy relację legendarnej Norweżki z wymagającego wyścigu. Droga po złoto wiodła przez 104-km trasę i 3500 m przewyższenia. 

To wspaniałe uczucie zdobyć po raz kolejny mistrzostwo Europy. To mój 20. złoty medal w międzynarodowych zawodach. Ogółem zdobyłam dotąd 31 medali w międzynarodowych zmaganiach, takich jak mistrzostwa świata, mistrzostwa Europy czy igrzyska olimpijskie.

Trasa tegorocznych mistrzostw była dużo trudniejsza niż sugerował jej profil. Po trudnych technicznie podjazdach znajdowały się na niej ekstremalnie wymagające zjazdy, których nie było widać na mapce/profilu trasy. Najdłuższy zjazd rozpoczął się na najwyższym punkcie trasy, a jego pokonanie zajęło blisko 25 minut. W połowie drogi bolały mnie dłonie i palce, a pod koniec zjazdu miałam skurcze w ramionach.


fot. Bettina Ravanelli, Alessandro Billiani/bikeandmore.it

Wyścig zaczęłam ostro, bo chciałem odjechać z małą grupką najmocniejszych dziewczyn i zobaczyć, co będzie dalej. Od samego początku dobrze układała się moja współpraca z Mają Włoszczowską. Udało nam się zyskać przewagę nad rywalkami przed drugim bufetem (ok. 30. km trasy). Kawałek dalej, ok. 35. km, zaczęłyśmy bardzo stromy podjazd, co było dość bolesnym przeżyciem. Chciałam rozpocząć go ze stabilnym tempem i nie naciskać mocno na pedały. Na tym podjeździe urwałam się Mai i utrzymywałam nad nią przewagę aż do 6. strefy bufetu. Stamtąd do mety pozostawała jeszcze jakaś godzina jazdy. Moja przewaga nad Mają wynosiła mniej więcej minutę i 10 sekund. W ciągu pierwszych 4 godzin parę razy dotarłam do „ściany”, ale lata doświadczeń nauczyły mnie, że pokonanie tego stanu zależy od głowy. Gdy Maja dołączyła do mnie, chyba obie wiedziałyśmy, że możemy tak jechać do końca i rozstrzygnąć wszystko w sprincie.


fot. Bettina Ravanelli, Alessandro Billiani/bikeandmore.it

Ścigałam się z mają przez wiele lat i w całej rodzinie MTB jest jedną z tych dziewczyn, z którą trzymam się najbliżej. Szanujemy siebie nawzajem za to, kim jesteśmy i za wartości, które wyznajemy. Maja to jedna z największych wojowniczek, jakie znam, i pozostanie nią aż do końca swojej kariery. Wiedziałam, że nigdy nie mogę zlekceważyć Mai, jeśli przyjdzie nam walczyć w sprincie. W takich sytuacjach zawsze wyobrażam sobie, że będę się ścigać przeciwko Kennethowi [mąż i trener Gunn-Rity – red.]. Wiele razy na treningu walczyłam z nim w sprincie i nienawidzę, gdy nie jestem w stanie „utrzymać mu koła”. Próbowałam więc przygotować się do tego, że sprint Mai będzie mocny i… że żadne inne rozwiązanie niż moje zwycięstwo nie wchodzi w grę.

Obejrzyj relację z wyścigu po mistrzostwo Europy w maratonie MTB


 

Trasa ostatnich 10 kilometrów była głównie płaska i wiodła wzdłuż rzeki Tiliment. Dawałyśmy sobie z Mają zmiany, by osłaniać się przed czołowym wiatrem w drodze do mety w Spilimbergo. Gdy dotarłyśmy do miasteczka, musiałyśmy pokonać krótki ostry podjazd wiodący w kierunku zamku. Przy trasie stał Kenneth, który zagrzewał mnie do walki na ostatnich 500 m wyścigu. Szybko dał mi znać, że zaczynam odjeżdżać Mai na kilka metrów, a ona chyba nie jest w stanie „utrzymać mi koła”. To było dla mnie jak zastrzyk adrenaliny, od razu rozpoczęłam swój długi finisz do mety. Najpierw pokonałam wspomniany podjazd, przejechałam przez piękne zamkowe ogrody, pomknęłam schodami w dół w kierunku szosy i wspięłam się na ostatni podjazd do mety. Kenneth ciągle krzyczał i dopingował mnie. Na ostatnich 200-300 m skupiłam się całkowicie na przekazaniu moich resztek energii na pedały. Dałam z siebie wszystko i z bezpieczną przewagą nad Mają zostałam mistrzynią Europy w maratonie MTB.
 

fot. Bettina Ravanelli, Alessandro Billiani/bikeandmore.it

Ponad 5 godzin ścigania to wspaniała przygoda, ale też bardzo bolesne doświadczenie. Trasa Tilitment Marathon Bike wokół Spilimbergo była niesamowicie ciężka, miała ponad 3500 m przewyższenia. Znajdowały się na niej podjazdy o nachyleniu sięgającym do 25% z mnóstwem kamieni i bruku. Na szczęście pogoda była łaskawa – w czwartek i piątek temperatury wynosiły 28-29 st. C, w niedzielę w dniu wyścigu „tylko” 26 st. C. Parę osób się odwodniło. Mnie wysoka temperatura nie przeszkadza tak bardzo, ból podczas wyścigu czuję w tylu miejscach, że nie skupiam się na upale. Korzystałam z każdej z 7 stref bufetu, co dobrze się sprawdziło.  
 
Jestem bardzo dumna z siebie, mojego najlepszego przyjaciela, męża i trenera Kennetha, norweskiej federacji i oczywiście z Meridy, która wspiera mnie na całym świecie. Jestem gotowa na dużo więcej bitew, a sezon wciąż młody.
 
Złoto w tak wczesnej fazie sezonu oraz idealnie zaplanowany pierwszy szczyt formy to dla mnie i Kennetha najlepsza motywacja do ciężkiej pracy przed następnymi wyścigami.



fot. youtube.com

Mistrzowski rower

Gunn-Rita startowała na superlekkim hardtailu Merida Big.Nine Team. Jego wyjątkowe malowanie w norweskich barwach to zasługa Fatcreations. Rower wyposażono w napęd SRAM Eagle, Gunn-Rita miała na wyścig założoną z przodu tarczę 32-z. Mostek i kierownicę roweru zapewniła Merida, regulowaną sztycę KS założono w rowerze tuż przed wyścigiem w piątek, gdy Gunn-Rita nie czuła się w 100% przekonana do jazdy z klasyczną sztycą. Wiedziała, że z regulowaną może dużo szybciej pokonywać zjazdy. W drodze po mistrzostwo legendarna Norweżka toczyła się na szerszych obręczach 25/30, które zapewniały jej dodatkową kontrolę i przyczepność bez pogorszenia oporów toczenia ważnych dla uzyskania wysokich prędkości. Jeśli chodzi o opony, polegała na sprawdzonym modelu Maxxis Aspen, 2,25” EXO TR ONE70 zapewniającym niskie opory toczenia i dobrą boczną przyczepność.


fot. instagram.com/mtbgunnrita

Gunn-Rita Dahle Flesjaa – najbardziej utytułowana kobieta w historii MTB, od 2002 r. związana z Meridą. Na swoim koncie ma m.in. mistrzostwo olimpijskie, 10 tytułów mistrzyni świata, 9 mistrzostw Europy, 4 kryształowe kule Pucharu Świata, 29 triumfów w wyścigach PŚ. W 2009 r. wprawiła w osłupienie nie tylko kolarski świat, zostając mistrzynią Europy zaledwie 6 miesięcy po urodzeniu syna. W realizacji kolarskiej pasji i wychowaniu dziecka pomaga jej mąż Kenneth, który jest również jej trenerem. Najważniejsze światowe laury nie są jedyną dwukołową ambicją Norweżki. Gunn-Rita Dahle Flesjaa mocno angażuje się w promocję amatorskiego kolarstwa i jazdy na rowerze dla wszystkich. – Rower to przygoda, świetny środek transportu dla każdego i przede wszystkim mądra inwestycja w swoje przyszłe i obecne zdrowie – podkreśla Dahle Flesjaa.

Czytaj także
Gunn-Rita Dahle Flesjaa mistrzynią Europy po raz 9.! "Walczyłam z Mają do końca"
Obejrzyj rower Gunn-Rity na sezon 2018
Gunn-Rita Dahle Flesjaa: to mój ostatni sezon w XC [wywiad]
Dlaczego warto mieć szosówkę? Legenda MTB radzi [wywiad]
Gunn-Rita nadal z Meridą!
Gunn-Rita Dahle Flesjaa nie tylko o MTB