Przejdź na nową stronę

AKTUALNOŚCI

2017-09-29

Zawodowy Big.Nine pomógł amatorowi

Joe Norledge, kamerzysta portalu BikeRadar, wystartował w ostatnich mistrzostwach świata w maratonie MTB. W walce z najlepszymi na świecie wspierał go zawodowy sprzęt, czyli Merida Big.Nine Team. Przeczytajcie, jak ocenia to starcie i co sądzi o rowerze.



Przedstawiamy relację ze starcia kolarza-amatora z najlepszymi zawodnikami na świecie. Joe Norledge, kamerzysta portalu BikeRadar, zmierzył się z nimi podczas mistrzostw świata w maratonie MTB, które odbyły się w tym roku w Singen w Niemczech. Na trasie wspomagał go zawodowy sprzęt, czyli Merida Big.Nine Team. Z oryginałem tłumaczonego tekstu oraz zdjęciami rowweru Norledge'a można się zapoznać na BikeRadar.
 
"Jako kompletny amator, nigdy nie przypuszczałem że będę reprezentował Wielką Brytanię w zawodach najwyższej rangi. Jednak właśnie to przydarzyło mi się 25 czerwca, gdy zmierzyłem się z najmocniejszymi maratończykami na świecie. W 2016 r. udało mi się zakwalifikować na wyścig, a następnie miesiącami, każdego dnia wizualizowałem go sobie (czytaj – próbowałem nie myśleć o nim).
 
Tradycyjnie było trochę problemów w trakcie przygotowań do wyścigu, wliczając w to złamany łokieć i awarię roweru. W miesiącach poprzedzających start czułem jednak, że zrobiłem wszystko, by być do niego jak najlepiej przygotowany, włączając w to mój rower.
 
Na tej trasie to musiał być hardtail
 
Miejsca, które możesz zwiedzić, składają się na urok ścigania się w maratonach MTB. Wyścigi często odbywają się w pięknych górskich regionach, z potężnymi podjazdami i równie epickimi zjazdami. Kwestia ta nie dotyczyła jednak trasy mistrzostw świata w maratonie MTB w Singen w Niemczech. Miała ona 100 km długości i 2800 m przewyższenia, ale wiodła drogami pożarowymi, trawą, a nawet asfaltem, co zwiastowało, że wysokie prędkości i taktyka będą miały na niej znaczenie.



Tylne zawieszenie nie miało na tej trasie uzasadnienia, idealnym narzędziem do tego zadania był hardtail. Ponieważ jeździłem już na Meridzie Big.Nine Team i recenzowałem ją, to właśnie ją wybrałem na trasę w Singen.
 
8,6-kg rakieta
 
Pierwszą rzeczą, którą zauważysz w Big.Ninie, jest jego waga czy raczej jej brak. 8,68 kg w rozmiarze L to wynik plasujący go pośród najlżejszych wyścigowych rowerów MTB na świecie. Big.Nine’a można opisać wszystkimi istotnymi hasłami z marketingowego słownika rowerowego, takimi jak wysoka sztywność, większy komfort czy lepsze prowadzenie. Ostatecznie jest to jednak pełnokrwisty wyścigowy hardtail. Oznacza to, że jest szybki, ale też twardszy niż maszyna z pełnym zawieszeniem. Właśnie tego potrzebowałem na mistrzostwa świata w maratonie: maksymalnej prędkości kosztem dodatkowego komfortu. Nerwowo spoglądając na starcie na konkurencyjne rowery, wśród których trudno było dostrzec pełne zawieszenie, wiedziałem, że podjąłem bardzo dobrą decyzję.


Szykując się do wielkiego dnia, dokonałem w rowerze paru zmian, zaczynając od opon […]. Użyłem też karbonowego pomiaru mocy Stages, który miał mi pomóc zapanować nad szybkością. W tak wielkich wyścigach łatwo stać się napędzaną adrenaliną maszyną i słono zapłacić za to w ostatniej godzinie na trasie. Mimo takiej świadomości przez pierwszych 20 minut wyścigu moja średnia wynosiła 370 watów, o wiele za dużo jak na mnie. Na szczęście po godzinie wyścig się uspokoił i mogłem kontrolować swój puls. Ponadto użyłem swojego koszyka na bidon Topeak. Kosztował mnie 4 funty w 2014 r. i nigdy nie wypadł mi z niego żaden bidon. Właśnie takiej niezawodności potrzeba w upalny dzień.
 
Jak sobie poradziłem?
 
Jak mogliście przypuszczać, nie wygrałem, daleko mi było do tego. Jednak rywalizując z takimi gośćmi jak Alban Lakata, Jaroslav Kulhav czy Mathieu Van der Poel, spodziewałem się solidnego lania. 114 miejsce na 188 startujących i życiowy rezultat 310 watów generowanych przez moje 64 kg w niecałe cztery godziny oznacza, że dałem z siebie wszystko.
 
Big.Nine spisywał się bezproblemowo przez cały wyścig. Bałem się, że opony z dość agresywnym bieżnikiem będą ociężałe na szybkich sekcjach, ale nie czułem, żebym tracił na nich do zawodników z semi-slickami, do tego bardzo pomagały mi na sypkich i szutrowych odcinkach.
 
Mimo że Merida jest ultralekkim karbonowym hardtailem, okazała się bardziej komfortowa niż się spodziewałem. Dodatkowy komfort zapewniany przez rury tylnego trójkąta i sztycę może brzmieć jak marketingowy żargon, jednak poczułem wielką różnicę. Mogę tak stwierdzić na podstawie tego, jak czuły się moje plecy i korpus na koniec wyścigu. Sztyca zachowywała się bardzo elastycznie, gdy mocno pracowałem na siodełku. Porównując z boleśnie twardymi hardtailami sprzed pięciu lat, to dzień i noc.


 
Myślę, że ultraniska waga roweru najbardziej pomogła mi w ostatniej godzinie wyścigu. Wyprzedziłem wtedy ok. 10 zawodników, którym odcięło prąd w upale. Choć ja też cierpiałem, wciąż miałem w baku nieco paliwa. Gdybym jechał na swoim zwykłym cięższym »fullu«, mogło to wyglądać inaczej.
 
Jedną z moich największych obaw było to, że fabryczna korba z 34 zębami nie będzie wystarczająca na szybkie odcinki trasy, szczególnie że niektórzy zawodowcy mieli z przodu wielkie 38 zębów. Okazało się jednak, że dla moich chudych nóg 34 zęby były idealne. Mocno kręciłem na niesłychanie szybkich odcinkach po starcie (o ile dobrze pamiętam, Jaroslav Kulhavy wyprzedzał mnie z prędkością ok. 55 km/godz.), ale na stromych trawiastych podjazdach litościwy zestaw 34x50 był bardzo przydatny. Nie mam pojęcia, jak niektórzy radzili sobie na stromych podjazdach z 38-zębowym blatem z przodu, ale w końcu to najlepsi zawodnicy na świecie.
 
Płynnie mogę teraz przejść do grupy SRAM Eagle. Stosowałem ją niemal przez rok w różnych rowerach i muszę przyznać, że jest imponująca. Jak już wspomniałem, dodatkowa zębatka z 50 zębami daje tak bardzo potrzebne litościwe przełożenie, wciąż można przy tym korzystać z przyzwoitej wielkości tarczy z przodu. W moim Cannondale’u Scalpelu SRAM Eagle od miesięcy zapewnia płynną zmianę przełożeń i bezproblemową obsługę i służy równie dobrze jak w Meridzie podczas wyścigu.


 
Czy cokolwiek bym zmienił? Prawdopodobnie nie. Był to jeden z tych rzadkich dni, w których moje wyposażenie, kondycja, dieta i szybkość zgrały się ze sobą idealnie, nic więcej nie mógłbym zrobić. Wisienką na torcie jest to, że dzień ten przypadł na największy wyścig, w którym kiedykolwiek startowałem.

Hardtaile wciąż dają radę
 
Myślałem, że pożegnałem się z hardtailami po tym, gdy w sezonie 2017 przesiadłem się na [...] Cannodale’a Scalpela Si. Mistrzostwa świata w maratonie MTB przypomniały mi jednak, że w odpowiednich warunkach hardtaile są nie do pobicia. W rzeczywistości tak dobrze było mi z Big.Ninem, że być może cały sezon 2018 spędzę na hardtailu". 

***
Poznaj specyfikację i geometrię Meridy Big.Nine Team oraz zastosowane w rowerze technologie: KLIKNIJ.

Zachęcamy również do zapoznania się z pełną gamą rowerów Big.Nine z kolekcji 2017.

Nowy Big.Nine i Big.Seven - lekko i komfortowo: przeczytaj artykuł nt. nowej wersji znanych hardtaili.



Sprawdź, jak jeździ Big.Nine Team! Rower jest dostępny w różnych rozmiarach w Mobilnym Centrum Testowym Meridy. W weekend 7-8 października odwiedzi ono Ustroń (Hotel Kolejarz). Wciąż można się zapisać na testy i zarezerwować rower dla siebie. Aby tego dokonać, wystarczy wypełnić formularz dostępny tutaj: ZAPISZ SIĘ.
 
Poznaj inne testy nowych wersji Big.Nine'a
Big.Nine XT: szybkość i dobra zabawa
BikeRadar chwali Big.Nine'a
Big.Nine 4000 - jeden z najlepszych wg bikeWorld.pl [video]
Big.Nine 4000: najlepszy rower na maraton wg "bikeBoardu"
Big.Nine 4000 doceniony przez "Vélo Vert"
Big.Nine 9000 przebojem sezonu w magazynie "Bike"
Big.Nine 600 z dobrą oceną "bikeBoardu"
Big.Nine 7000 z oceną celującą od mtb-xc.pl
Big.Nine Team - "niesamowicie lekki, wyjątkowo szybki"
Big.Nine 9000 najlepszym hardtailem wg magazynu "Bike"
Nowy Big.Nine zachwycił bikeWorld.pl
Big.Nine 800 polecany przez "aktiv Radfahren"
"Bike": nowy Big.Nine jest super
Nowy Big.Nine chwalony przez "bikeBoard"